top of page
Artykuł 1

 

Moi synkowie pojechali dzisiaj do taty. Siedząc sama teraz w domu, mam dużo czasu na rozmyślanie. To mnie odpręża. Ze słuchawkami na uszach (jak zwykle) siedzę i popijając gorącą herbatę myślę o tym, że im bardziej świat gna ku rzekomemu rozwojowi, tym bardziej człowiek jest głupi i dąży do autodestrukcji. 
Małżeństwo, rodzina… Czy ktoś myśli dziś o małżeństwie? Chyba tylko w kategoriach „opłaca się” lub „muszę mieć najpiękniejszą suknię ślubną i najlepsze wesele”… Ekspertem od miłości nie jestem. Kochałam w życiu prawdziwie dwa razy. Ale moja rodzina miała być na zawsze. Tak się nie stało. W pierwszym przypadku rozdzieliła nas śmierć. W drugim jeszcze nie wiem… 
Dzieci… Ilu ludzi zostało rodzicami świadomie? Czy za każdym razem dziecko było chciane? A kiedy już jest, to czy jest kochane, szanowane? Dziecko czy mały człowiek? Jestem staroświecką tradycjonalistką. I krew mnie zalewa, kiedy czytam jak ktoś próbuje przekonać ogół, że samodzielne wychowywanie jest lepsze niż w pełnej rodzinie. „Bo jeśli dziecko ma wychowywać się w patologii to lepiej niech ma jednego rodzica”. Dlaczego taki ekstremalny przykład? Czy to oznacza, że nie ma już pełnych, szczęśliwych rodzin? To samo się dzieje ze mną kiedy czytam artykuły, w których autor próbuje przekonywać , że związki homoseksualne są bardziej wartościowe niż związki heteroseksualne, bo bycie razem jest dla nich najwyższą wartością. Zaraz zaraz, to czym było dla mnie bycie z mężczyzną, którego kochałam? Oni wiedzą lepiej? Czy nie ma szczęśliwych związków heteroseksualnych? Absurd goni absurd. 
Inna sprawa. Alienacja rodzicielska. Słyszał ktoś takie pojęcie? Na pewno wielu z was. Rodzina się rozpada (nie wnikam w powody). Zaczyna się wojna, walka wręcz na noże. Sądy, alimenty, fałszywe oskarżenia, buntowanie dziecka przeciwko drugiemu rodzicowi, ograniczanie albo wręcz zakazywanie kontaktu z dzieckiem drugiemu rodzicowi…. A gdzie jest w tym wszystkim dobro dziecka? Czy ktoś liczy się z jego uczuciami? Ono kocha mamę i tatę. Ma prawo przebywać z obojgiem. Kocham moje dzieci więc szanuję ich uczucia i potrzeby. Jak to jest możliwe, że pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy dawniej się kochali jest taka nienawiść i zaciętość? 
Prowadzę Grupę Wsparcia Dla Rodziców – Super Mama, Super Tata. Nie wiedziałam tak naprawdę za co się zabieram kiedy ją zakładałam. Jesteśmy od pół roku. W tym czasie poznałam przeżycia rodziców. Ojców i matek. Jestem też na kilku innych grupach rodzicowych. I z wielkim zdumieniem stwierdziłam, że to kobiety są bardziej zawzięte, zacięte i bezlitosne. Są gotowe poświecić własne dziecko żeby tylko zniszczyć jego ojca. Wystarczy fałszywe oskarżenie do sądu, że ojciec znęcał się nad rodziną, że molestował dziecko, że nadużywał alkoholu… I już ojciec ma odebraną władzę rodzicielską , zasądzone wysokie alimenty i przyznane widzenia po 2 godziny 2 razy w miesiącu (!!!). Nie dość, że dostaje takie absurdalne kontakty z własnym dzieckiem to jeszcze musi o nie walczyć. Bo matka ogranicza nawet to. Albo z dzieckiem na rękach przygląda się jak jej ojciec, brat i szwagier kopie leżącego ojca dziecka bo ten śmiał o nie zawalczyć. Takie skandaliczne sytuacje mają miejsce obok nas. I nikt nie ma na to wpływu, policja zamiast chronić ofiary to staje po stronie psychopatek. Jeden z ojców odebrał sobie życie bo nie wytrzymał psychicznie rozłąki z dzieckiem i intryg matki. Na kogo wyrośnie dziecko izolowane od drugiego rodzica? Jaki model rodziny zostanie mu pokazany? Alienacja rodzicielska jest przemocą wobec dziecka. Nie wolno nam rodzicom traktować dzieci jak karty przetargowej. Ostatnio głośno jest o kampanii przeciwko klapsom. I dobrze. Ale należałoby zająć się kolejną: STOP Alienacji Rodzicielskiej. Kocham moje dzieci, szanuję ich uczucia i potrzeby. Moje osobiste urazy z ich ojcem nie mają prawa dotykać ich w żaden sposób. Rodzina jest najwyższą wartością i nikt ani nic nie przekona mnie, że jest inaczej.

Zainteresowałam się ostatnio tematem rozwodów, alimentacji i alienacji rodzicielskiej uważniej niż dotychczas. To efekt działań Stowarzyszeń, które w kierunku poprawy sytuacji dzieci niewiele robią, natomiast od dłuższego czasu zajmują się rozwiązywaniem afer, które wybuchają coraz wokół nich. Nie pozostaje nic innego jak wziąć sprawy w swoje ręce i o tym pisać, mówić, uświadamiać tych, którzy o tym nie wiedzą. Wbrew pozorom to nie jest temat zbyt powszechny. Sama zanim nie podołączałam do grup rodzicowych nie miałam pojęcia co się wokół mnie dzieje. Myślałam sobie, że rodzice rozstają się z określonych powodów, potem biorą rozwód (jeśli byli małżeństwem), zasądzają alimenty, ustalają między sobą kontakt z dzieckiem i sprawa załatwiona. Otóż nic bardziej błędnego. Zaczyna się wojna – bo on mnie zostawił dla innej to ja mu pokażę. „Nie, nie potrzebujemy takiego taty”. My? Czy Ty mamo? Pytałaś dziecko o zdanie? 
Alimenty. To ciekawe „zjawisko”. Kiedy rodzice wychowują dziecko razem to wydatki są o wiele mniejsze. Naprawdę. A osobno? Trzeba obliczyć koszt utrzymania dziecka żeby sąd wiedział jak wysokie alimenty zasądzić. I zaczyna się zabawa. Czasem czytając arkusze kalkulacyjne utrzymania dziecka niektórych mam (tak, mam) nie dowierzałam. Do kosztów utrzymania dziecka wliczały wykładzinę w jego pokoju, czy też prywatne szkoły do których dziecko jeszcze nie jest zapisane. Dobry biznes prawda? Dziwię się, że sąd nie nałoży grzywny na taką mamę za obrazę. To jest jawne robienie głupka z Wymiaru Sprawiedliwości i taty dziecka. 
A ile razy mamy wykorzystują miłość taty i przeliczają ją na pieniądze? „Potrzebuję większe alimenty bo muszę kupić to i owo”. Tata zdziwiony bo często daje i tak więcej niż ma zasądzone. Nie chce dać się doić i odmawia. „Nie? To zapomnij o spotkaniach z dzieckiem”. 
Wybaczcie, że uparłam się tylko na mamy. Wiem, że to działa w obie strony. Kto ma dziecko, ten ma władzę. Sama jestem ofiarą takiego taty, bo raz mnie zastraszył i zabronił mojemu synowi kontaktować się ze mną. I to trwa tak już 10 lat. Więcej na ten temat zostawię dla siebie.
Pomyśl w ten sposób mamo – czy jest mężczyzna w Twoim życiu, którego kochasz? Mężczyzna, z którym uwielbiasz przebywać i spędzać czas? To zastanów się – co by było gdyby ktoś Cię z nim rozdzielił, zabronił się z nim kontaktować i wmawiał Ci, że on jest zły, nie kocha Cię itp.? Tęskniłabyś, cierpiałabyś – prawda? Dlaczego więc skazujesz na takie cierpienie własne dziecko? 
W czym mamy są lepsze od ojców? „Dziecko powinno być przy mamie” – znacie to hasło? W czym jesteśmy lepsze? Bo nosiłyśmy nasze dzieci pod sercem 9 miesięcy? Bo wydałyśmy je na świat? Nie jesteśmy wyjątkowe - samice każdego gatunku ssaków to potrafią. Ot mi wyczyn. Dziecko kocha mamę i tatę – BEZWARUNKOWO I PO RÓWNO. Za odbieranie tego prawa własnemu dziecku powinna być odpowiedzialność karna i odbieranie praw rodzicielskich. Bezdyskusyjnie.

 

Marta Dąbrowska

 

Artukuł 2

 

Matka zakopuje w ogródku nowonarodzone dziecko. Matka topi dziecko zaraz po urodzeniu. Dużo ostatnio jest takich artykułów. Za dużo. Co robi opinia publiczna? Potępia, ubliża, wyzywa, najchętniej zlinczowaliby taką matkę. Pojawiają się również głosy:
- Przecież mogła zostawić w szpitalu, oddać do adopcji a nie od razu zabijać. Takiego maluszka szybko ktoś przygarnie i da mu miłość i dom. 
Brzmi logicznie prawda? To opowiem wam w skrócie historie dwóch matek, które właśnie swoje dzieci oddały do adopcji...

1. Monika miała dwoje dzieci kiedy rozstała się z ich ojcem z powodu przemocy. Jak to zazwyczaj w polskich realiach bywa straciła dach nad głową i trafiła z dziećmi do domu samotnej matki. Była (i nadal jest) bardzo dobrą mamą. Bardzo dobrze dbała o swoje dzieci, znalazła pracę i pomału zaczęła się usamodzielniać. Jednak nadal ledwo wiązała koniec z końcem samotnie wychowując swoje dzieci. Ojciec przychodził w odwiedziny do dzieci do domu samotnej matki. Monika nie zabraniała mu tego. Jednak z czasem zaczął przychodzić pod wpływem alkoholu i zachowywał się agresywnie. Dostał na jakiś czas zakaz odwiedzin. Jakiś czas później przyszedł w odwiedziny ponownie. Był trzeźwy. Jednak w zaciszu pokoju wywiązała się kłótnia między Moniką a nim. Pobił ją i zgwałcił. Z domu samotnej matki zabrała go policja. Niestety po tym gwałcie okazało się, że Monika jest w ciąży. Było jej już wystarczająco ciężko. Nie wiedziała zupełnie co robić. Ale MOPR pomógł jej podjąć decyzję. Postawili jej ultimatum, że jeśli zatrzyma przy sobie dziecko po porodzie to oni wystąpią do sądu o odebranie jej dwójki którą dotychczas wychowywała. Została postawiona w zasadzie pod ścianą z propozycją nie do odrzucenia - adopcja. Urodziła synka i zrobiła tak jak wymusił na niej MOPR. Chłopczyk trafił do nowej rodziny...

2. Agata rozstała się z mężem po 4 latach upokorzeń, przemocy, ucieczek z domu i poniżania. To była w zasadzie ewakuacja. Nie miała dokąd pójść, nikt nie chciał jej pomóc. Przez czas trwania małżeństwa pozwoliła mężowi zniszczyć wszystkie swoje przyjaźnie i znajomości. On chciał mieć ją tylko dla siebie i osiągnął swój cel. Wmawiając jej bez przerwy że jest nikim, że jest brzydka i nikt nigdy oprócz niego nie będzie jej chciał, zaczęła w to wierzyć. Jej poczucie własnej wartości było w zasadzie w ruinie. To wszystko spowodowało że związała się z pierwszym mężczyzną, który zwrócił na nią uwagę. Szybko jednak zorientowała się, że nie jest to absolutnie mężczyzna dla niej. Nadużywał alkoholu i miewał wybuchy złości. Nie chciała spaść z deszczu pod rynnę więc szybko się z nim rozstała. Pech jednak chciał, że po krótkim czasie okazało się że jest w ciąży. Załamała się. O pomoc poprosiła rodzinę. Nie chciała tego dziecka. Rodzina zaproponowała jej aborcję. Ale o tym Agata absolutnie nie chciała słyszeć. Wolała umrzeć niż zabić to dziecko. Wstydziła się jedynie że z własnej głupoty zaszła w ciążę z alkoholikiem. Umówiła się z rodziną, że pomieszka u nich do czasu porodu. Pod koniec ciąży zgłosiła się do agencji adopcyjnej. Wypełniła potrzebne dokumenty. Okazało się, że bardzo szybko zgłosiła się rodzina, która chciała adoptować jej dziecko. Agata postawiła jednak warunek. Jeśli chcą być rodzicami jej dziecka to ona chce ich poznać i zobaczyć co to za ludzie. Nikt nie robił przeszkód. Wszystko potoczyło się bardzo szybko i dziewczynka na święta Bożego Narodzenia była już z nowymi rodzicami.

Dwie kobiety, dwie matki, dwie historie. Spotkały się w swoim otoczeniu z lawiną krytyki, wyzwisk i upokorzeń. Z powodu oddania swoich dzieci do adopcji. To były najtrudniejsze decyzje w ich życiu. Ale ludzie mówili: "Suka nie odda a taka oddała. Co to za matka!". 
To przez takich ludzi dzieci są krzywdzone. To przez taki słowny lincz matka woli po cichu pozbyć się swojego dziecka zamiast narażać się na szykany ze strony społeczeństwa. Ktoś powie - "trzeba było się zabezpieczać". Albo "mogła myśleć przed kim nogi rozkłada". 
Przykre jest to, że ludzie z taką łatwością kamienują innych przykrymi słowami swoich postępków nie widząc. Przykre jest to, że kiedy kobieta prosi o pomoc to każdy odwraca głowę w drugą stronę i ma ją gdzieś. Ale kiedy taka matka kierując się dobrem dziecka a nie własnym postanowi dać dziecku życie i możliwość wzrastania w normalnej rodzinie spotyka się z oburzeniem społecznym i strumieniami jadu. 
Pomyślcie o tym zanim znów postanowicie wejść z buciorami w cudze życie i wystawiać oceny. Bo sami kryształowi nie jesteście. 
Imiona bohaterek z oczywistych względów zmieniłam.

 

Marta Dąbrowska

bottom of page